sobota, 15 czerwca 2013

Rodział 3

Z roztargnieniem wrzucił ostatnie kartki do ognia, po czym odwrócił się plecami do kominka i podszedł do biurka. Gdy usiadł wyciągnął kartkę i wziął pióro do ręki.

"Droga Karlo, 
gdybym mógł pisać do Ciebie częściej zrozumiałabyś z pewnością więcej, ale z powodu braku możliwości i co najważniejsze czasu - nie mogę.
Wszystko zmierza ku końcowi. Wiem o czymś co zmieni nasze dotychczasowe życie.
Niczym się nie przejmuj i żyj swoimi ostatnimi dniami, bo gdy się spotkamy nie będziesz miała wiele czasu..."


Gdy skończył pisać, włożył kartkę do koperty i zakleił ją dokładnie. Włożył kopertę do teczki i wyszedł z pokoju. Korytarz jego domu był długi i ciemny. Nie lubił go. To w tym korytarzu powiesiła się jego siostra gdy miał dwadzieścia osiem lat. Wspominał ją dobrze. Była młoda, piękna i cudownie śpiewała. Zniszczyła ją miłość do syna sąsiada. Edward był dwudziestokilkuletnim chłopakiem, który tylko szukał łatwych dziewczyn. Aurelia była jedną z nich. Słodka, krucha blondynka z manierami damy zakochała się be zwzajemności. Nie mogła znieść wstydu jaki później został obwieszczony całemu światu ich znajomych. Gdy Edward przespał się z nią zostawił dziewczynę na pastwę losu. Próbowała jeszcze do niego wrócić, jeszcze odnaleźć tę iskrę, która według niej tliła się między nimi wtedy, ale nie udało się. Marcus pamiętał wściekłość ich ojca, gdy dowiedział się o całej sprawie. Następnego dnia Aurelia już nie żyła. Pogrzeb był krótki przyszły cztery osoby. Marcus, jego matka, ksiądz i Karla jego siostra. Jego ojciec nie chciał nawet przyjść na pogrzeb kogoś, kto splamił jego dobre imię.
Marcus żałował, że nie zdążyła przemienić się. Ale dziś wiedział, że to było jej szczęście, które jemu zostało odebrane.
Gdy tylko Aurelię pochowano, ich ojciec od razu ich przemienił, żeby mieć pewność, że już żadnego nie straci.
Karla szybko przystosowała się do nowego życia i wiedząc, że nigdy nie umrze uciekła z domu.
Marcus jednak zaczął szukać sposobu by wrócić do ŻYCIA.
 Z początku brzydził się tym, że musi zabijać, żeby przetrwać, ale później już przyzwyczaił się do tego, że jest kimś ważniejszym, lepszym, że jest ponad normalnymi ludźmi...


Karla rozczesała swoje długie czerwone włosy i pomalowała starannie oczy. Dzisiaj zamierzała jechać do rodzinnego domu, by poszukać Marcusa. Ubrała jeansy i czarny top po czym założyła na stopy tenisówki. Spięła włosy w wysokiego kucyka i zabierając kluczyki od vana wyszła na ganek swojego domu. Gdy zamykała drzwi usłyszała z oddali kroki. Odwróciła się i zobaczyła starą listonoszkę z wielką granatową torbą przewieszoną na jednym ramieniu i z listem w dłoni. Zatrzymała się i czekała. Kto do niej pisał?
- Dzień dobry - powiedziała staruszka i uśmiechnęła się wyciągając rękę z listem - do Pani.
- Dziękuję Józefo - odpowiedziała Karla biorąc swój list i patrząc na niego nieufnie. Gdy listonoszka zamknęła za sobą furtkę, Karla oparła się o drzwi i otworzyła list. To co przeczytała sprawiło, że tylko się gorzko roześmiała. - Ciekawe jak znalazłeś mój adres... ah no tak... w końcu Greg również wiedział, gdzie mieszkam.
Drogi Pamiętniku,  muszę się przenieść w inne miejsce -napisała, gdy wróciła do swojego pokoju i rzuciła plecak w kąt. -  Albo... poczekam, aż mój brat po mnie przybędzie.
 Chyba nie wie o tym, że posiadam pierścień nieśmiertelności, który kiedyś wywalczyłam z Gregiem. Ciekawi mnie jedynie to, czy 'sposób' zadziała mimo tego pierścienia... 


Spojrzała na niego. Był niewielki, wyglądał jak zwykły pierścionek. Srebro połyskiwało w blasku palącego się ognia w kominku, zielony kamień spoźierał na nią zakrywając tajemnicę, która znajdowała się w tym małym przedmiocie.
Pamiętała dzień w którym pierwszy raz go założyła od tego czasu zdjęła go tylko jeden jedyny raz...

- Meredit, musisz mi w czymś pomóc - czerwonowłosa podeszła do swojej przyjaciółki, żeby porozmawiać.
- Wiem z czym do mnie przychodzisz Karlo... - odpowiedziałaMeredit nie otwierając oczu. Siedziała na podłodze od dwóch godzin i modliła się do swoich Duchów. - Nie mogę Ci w tym pomóc, Duchy są przeciwne.
- Meredit... jeśli mi nie pomożesz to w końcu ktoś znajdzie sposób na to, żeby mnie zabić... chyba nie chcesz stracić najlepszej przyjaciółki...
- Nie bądź niedorzeczna Karlo, jesteś hybrydą ! - powiedziała wstając i gasząc świece Meredit.
-Meredit... zrobię wszystko by mieć to zaklęcie... twoje Duchy Ci pomogą... - powiedziała Karla stając niebezpiecznie blisko ciemnowłosej Meredit. - Pomóż mi.
- Nie. I nie zbliżaj sę aż tak, bo możesz tego pożałować. -Meredit była silną czarownicą, która posiadła moc dwunastu innych czarownic, podczas walki o szafirowe berło. Przyjaźniła się z Karlą od ponad siedemdziesięciu lat i wiedziała doskonale do czego gotowa jest jej przyjaciółka byle by tylko osiągnąć zamierzony cel. - Był u mnie wczoraj Greg. - Karla uniosła pytająco brew ale nie dała po sobie poznać, jak bardzo to ją zabolało. Nie widziała go od trzech miesięcy, myślała nawet, że może komuś udało się go w końcu zabić. - Poprosił o to samo. Nie wiem dlaczego nagle zaczęliście się martwić o swoje nieśmiertelne życie ale odmówiłam mu. -Meredit zebrała swoje rzeczy i włożyła je do szafki. - Karlo. Wiesz, że chciałabym Ci pomóc ale...
- Ale? - Karla nie dawała za wygraną. Myśl, że jej były również tego chciał potęgowała jej pragnienie.
- Musiałabym mieć coś jeszcze. Nie wystarczy, że mam szmaragdowe berło... - Meredit zmrużyła oczy. - Potrzebuję czegoś jeszcze.







4 komentarze:

  1. Oł maj gad. Czekaj, czyli Twoje wampajary też nie są nietykalne? To bardzo, bardzo dobrze! Bo nie lubię takich, których za nic nie da się tknąć. Co prawda Karla ma pierścień, ale bez niego będzie niebezpiecznie, więc mi się to bardzo podoba!
    12 czarownic... czyżby tak bardzo spodobały Ci się ostatnie odcinki TVD? O kurcze, skoro to TVD daje Ci siły i chęci do pisania, to chyba trzeba złożyć petycję, co by było dużo nowych sezonów, haha! ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. Żebyś wiedziała, Pan Wena narodził się wraz z powrotem D <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja dopiero teraz, gdyż wakacjeeee i nie ma się czasu na internet, tym bardziej na blogspota :) Ale przechodzę do czytania, a nie do gadania o bzdurach.
    Biedna dziewczyna... Zakochana bez wzajemności; a to jedna z najgorszych rzeczy, zwłaszcza jeśli dojdzie do tego upokorzenie po wykorzystaniu. Nic dziwnego, że się zabiła, chociaż dla mnie samobójstwo, to tchórzostwo. Taka droga ucieczki dla tych, którzy nie mają na tyle siły, aby sobie poradzić z bólem.
    Blog... Z wampirami, dawno nie czytałam, a ostatnio zachciało mi się poszukać czegoś właśnie z nimi, także ten blog to takie... Przeznaczenie? Haha :)
    A te czarownice to kojarzą mi się z PW. Dawno w sumie nie oglądałam tego serialu i może do niego powrócę, kto wie. No, ale póki co, to powiem ci, że rozdział fajny, oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ona się nie zabiła:)
    Jej przemiana w wampira będzie wyjaśniona trochę później, a co do podobieństwa z PW może jakieś się kojarzyć, bo serial jest genialny:)!
    Staram się być oryginalna i mam nadzieję, że mi się to w końcu uda;)
    Cieszę się, że czytasz, na razie jest mało notek ale w głowie akcja wre ! ;) Zapraszam do odwiedzania;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy